gra w słoneczko film
W środku stają chłopcy, również nadzy, w liczbie proporcjonalnej do liczby dziewczyn. „Panowie” używają swoich koleżanek, po kolei zmieniając się co jakiś czas. Przegrywa ten chłopak, który jako pierwszy osiągnie orgazm i wytrysk. Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Co to jest gra w słoneczko?
Ostróda śmieszne filmy pliki użytkownika Gra w śloneczko video : Hello Studios. File : Film Zabawa W Sloneczko.zip Zabawa w słoneczko jest już niemodne. Teraz rządzi. Zabawa w słoneczko. – Demotywatory.pl. Gra w słoneczko. Zabawa w seks Nowosc Film Zabawa W Sloneczko. Pliki dla: Jak Wyglada Gra W Sloneczko Film Jak wyglada gra w
słoneczko. 24. Kobiety leżące na podłodze w kole (nago) cipkami na zewnątrz. Zasady : 1.Który chłopak się spuści do dziewczyny odpada z gry. 2.Grę wygrywa ten który ostatni spuści się z uczestników. A: Pogramy dzisiaj w słoneczko. B: Ok. Tylko skołuj laski.
Ostatnio polską opinia publiczną (PUPą) wstrząsnęły informacje o zdemoralizowanych gimnazjalistach bawiących się w grę pt. "słoneczko". Bez odpowiedzi pozostawało pytanie: Kto sprawił, że młode, niewinne dzieci stały się wyznawcami orgiasty
Uczennica zapytana o to, kto jest ojcem dziecka, odpowiada: „Nie wiem, na imprezie graliśmy w słoneczko”. Następne wyjaśnia zasady gry: 1. Dziewczyny kładą się nago na plecach z rozłożonymi nogami, tak aby utworzyć koło. 2. W środku stają chłopcy, również nadzy, w liczbie proporcjonalnej do liczby dziewczyn. 3.
Freut Mich Deine Bekanntschaft Zu Machen. - I co, dowiedziałaś się czegoś? – Marta nie mogła ukryć ciekawości. - Niewiele. – Natalia wzruszyła ramionami. – Wiem tylko, że chodzi o jakieś łóżkowe sprawy. Seksigraszki czy sekszabawy, coś takiego. Nie wiem, Darek okropnie się wkurzył, jak to usłyszał. - Niedługo jest kolejna impreza, pewnie wtedy się dowiemy. - Pewnie tak. - Muszę przyznać, że jestem trochę podekscytowana. – powiedziała Natalia do przyjaciół, kiedy szli razem do Roberta. – Nigdy u niego nie byłam. - Ja byłem. – Adam, który towarzyszył dziewczynom, nie wydawał się specjalnie zachwycony. – Dom jak dom, nic szczególnego. Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo. "Chłopcy! Na nic nie zwracają uwagi. Dla nich pałac czy rudera to to samo, żadnej różnicy.” Dom Roberta bardziej przypominał pałac niż ruderę. Zdecydowanie bardziej. Ale, jak zauważyła Natalia, stanowił przykład przerostu formy nad treścią. "Tak, jak chłopak, który w nim mieszkał.” Wszystko tu było na pokaz, żadnej naturalności czy swobody. Czyste pozerstwo. "No, ale tacy ludzie też muszą żyć.” - Wow! – Marta natomiast była zachwycona. Należała do tych nastolatek, którym imponowało bogactwo. Natalia czasami zastanawiała się, jak to możliwe, że się przyjaźnią. - O, jesteście już. – Robert był w swoim żywiole, grając rolę gospodarza. – Fajnie, że przyszłyście. Pozwólcie, że Was oprowadzę. - Powiedz nam tylko, gdzie jest łazienka. Reszty nie musimy znać. – Natalia z jakiegoś powodu nie mogła się zdobyć na serdeczność. Dziwnie się czuła w tym domu. - A mojej sypialni nie chcesz poznać? – chłopak spojrzał na nią z uśmiechem i znacząco uniósł brwi. Nawet mu nie odpowiedziała. - Naty może nie, ale ja chętnie poznam każdy zakątek tego pięknego domu. Pokaż mi wszystko. – Marta była bardziej niż chętna. - Idźcie, my z Natalią pokręcimy się tu trochę. Później się znajdziemy. – Adam wziął dziewczynę za rękę i pociągnął w głąb domu. - Dzięki. – szepnęła Natalia. – Już myślałam, że będzie mnie ciągał po wszystkich pokojach każąc je podziwiać i zachwycać się luksusem. - Nie ma sprawy. Mówiłem, że już tu byłem. Sam przez to przeszedłem, dlatego chciałem Ci tego oszczędzić. - Natalia! – usłyszała za sobą wołanie Roberta. "Czego on jeszcze chce?” Odwróciła się. – Ładnie wyglądasz. – Kiwnęła głową w podziękowaniu. W międzyczasie impreza zaczęła się rozkręcać. Wtopili się w tłum, witając ze znajomymi, rozmawiając. Natalia spostrzegła, że to przyjęcie różni się od tych, jakie pamiętała z lat ubiegłych. Dawniej przodowała muzyka. Słuchało się jej, tańczyło, rozmawiało o niej. Teraz też słychać było muzykę, ale to już nie było to samo. Mało kto tańczył, a jeżeli już, były to raczej obściskiwania mające niewiele wspólnego z prawdziwym tańcem. Większość uczestników imprezy siedziała, na czym się dało, parami lub w grupkach. Pary kryły się po kątach, zajęte sobą, niczym się nie krępując. - Masz, napij się. – koleżanka z klasy podała jej kubek z bliżej nieokreśloną zawartością. - Co to jest? – zapytała Natalia zaglądając do środka. Poczuła zapach alkoholu. - Pij, nie pytaj! – odpowiedziała ze śmiechem. – Może nawet lepiej, żebyś nie wiedziała. W każdym razie, będziesz się po tym lepiej bawiła. - Nie potrzebuję alkoholu, żeby się dobrze bawić. – odrzekła. Ale wzięła kubek. Upiła łyk. Poczuła pieczenie w gardle. Przeszła dalej, do innego pomieszczenia. Zobaczyła grupkę osób siedzącą na podłodze wokół małego stolika. Podeszła bliżej. Na stoliku leżał tablet. Tyle, że nikt nic nie oglądał, ani w nic nie grał. - Hej, Naty! – chłopak siedzący naprzeciwko poznał ją i zagadnął. – Wciągniesz kreskę? Pokręciła głową i wycofała się, postanawiając odszukać Martę albo Adama. Upiła kolejny łyk. "Boże” – pomyślała – "Co się stało? Kiedy oni się tak zmienili? Jeszcze niedawno to byli tacy fajni ludzie, z którymi można było gadać godzinami. Od kiedy piją, ćpają i migdalą się po kątach? Czemu ja się nie zmieniłam? Muszę chyba być nienormalna, bo nawet nie mam ochoty się zmieniać.” - Moi państwo, czas na gwóźdź programu! – Robert stanął na środku pokoju i podniósł ręce. – Myślę, że wszyscy są już wystarczająco rozluźnieni i możemy zacząć zabawę. "Ciekawe, o co mu chodzi?” – zastanowiła się Natalia. - O jakiej zabawie mówisz? – zapytała jedna z dziewcząt. - Jak to, o jakiej? – zaśmiała się inna. – O "słoneczku.” Natalia odszukała wzrokiem Martę i kiwnęła na nią. Podeszła do przyjaciółki. - Teraz się wszystkiego dowiemy. – szepnęła jej na ucho. - "Słoneczko”? – dziewczyna popatrzyła pytająco na innych. – Nie słyszałam o takiej zabawie. O co w niej chodzi? Część osób roześmiała się. Robert uciszył ich ruchem ręki. - Ponieważ niektórzy z was są tu po raz pierwszy, pewnie rzeczywiście nie wiedzą, na czym owa zabawa polega. Pozwólcie zatem, że w kilku słowach wytłumaczę, o co w niej chodzi. Wszyscy jesteśmy już w trzeciej klasie i możemy chyba pozwolić sobie na zabawy w trochę ostrzejszym stylu. Tak uważam. "Słoneczko” jest właśnie taką zabawą. Zasady są następujące: przede wszystkim, wyskakujemy z ciuszków – to podstawa. - Mamy być nago? - Tak, nago. Ale nie przerywaj. – Robert kontynuował. – Dziewczyny kładą się na plecach głowami do siebie (stąd właśnie wzięła się nazwa zabawy – "słoneczko” – pamiętacie z dzieciństwa). Chłopcy stają naprzeciwko nich. Na dany znak każdy chłopak uprawia seks z dziewczyną leżącą przed nim. Przez pół minuty. Potem następuje zmiana partnerki. I tak w kółko. Chłopak, który najwcześniej osiągnie orgazm, przegrywa. Wygrywa ten, który wytrzyma najdłużej. Po tych słowach zapadła cisza. Natalia aż zaniemówiła z wrażenia. Nie tylko ona zresztą. Wszyscy patrzyli na siebie, nie bardzo rozumiejąc to, co przed chwilą usłyszeli. - Zaraz! – Natalia ocknęła się jako pierwsza – Czy ja dobrze zrozumiałam? Powiedziałeś: "uprawia seks?” Tak naprawdę? For real? - Tak, for real. Dobrze zrozumiałaś. – Robert popatrzył po obecnych. – Czy ktoś jeszcze czegoś nie rozumie? - W takim razie ja odpadam. Nie mam zamiaru brać udziału w tej orgii. – Natalia była zdecydowana. – A Ty, Marta? - Nno nnie wiem. – zawahała się. – Może to nie jest to, co myślimy. - Na pewno jest. Zresztą, brat ostrzegał mnie przed tym. Teraz wiem, co miał na myśli. - Wymiękasz, Natalia? – zadrwił Robert. – Nie sądziłem, że z Ciebie taka cnotka. - Zostaw ją, pewnie jest jeszcze dziewicą. – zawyrokowała jakaś podchmielona laska zaśmiewając się pijackim chichotem. - Na to właśnie liczyłem – Robert podszedł do Natalii i spróbował ją objąć. – Miałem nadzieję, że będę pierwszy. Jego ręka już prawie dotykała dziewczyny, ale w tym samym momencie jakaś inna ręka złapała ją za nadgarstek i odciągnęła na bok. - Weź swoje rzeczy, Naty. Odprowadzę Cię do domu. – głos Adama był ostry jak brzytwa. Posłusznie kiwnęła głową. - Aaa, już rozumiem. – Robert ani myślał się poddać. – Wolisz z nim, tak? Jeden na jeden? Okej, trzeba było tak od razu. Nie wtrącałbym się. Natalia niemal w ostatniej chwili powstrzymała Adama. - Daj spokój. – uspokajającym gestem położyła mu rękę na piersi. – On tylko chce Cię sprowokować. Nie pozwól mu na to. – spojrzała na przyjaciółkę. – Marta? My wychodzimy, a Ty? Idziesz z nami czy zostajesz? - Nie możesz wyjść! – Robert popatrzył na Martę swoim najbardziej uwodzicielskim wzrokiem. – Jeżeli to zrobisz, to ktoś zostanie bez pary. Zostaw ich, niech sobie idą. - Chyba jednak zostanę. – Marta spojrzała prosząco na Natalię. – Nie gniewaj się, Naty. Kiedy wyszli, Natalia zatrzymała się na chwilę. - Poczekajmy parę minut. Może się namyśli. – nagle spojrzała na Adama z wyrzutem. – A swoją drogą, czemu nam o tym nie powiedziałeś? Mówiłeś, że wcześniej byłeś już na przyjęciu u Roberta, mogłeś nas uprzedzić. Wiedziałybyśmy, czego się spodziewać. - Nie mogłem, bo o niczym nie wiedziałem. Wtedy nie było tego typu zabaw. - Myślisz, że oni naprawdę …? – Natalia nawet nie mogła dokończyć zdania. - Nie wiem. – odparł – I prawdę mówiąc, nie chcę wiedzieć. – popatrzył w stronę domu, ale nic szczególnego się tam nie działo. – Chodźmy, raczej już nie przyjdzie. - Masz rację. Poza tym, robi się zimno. Następnego dnia Natalia na próżno oczekiwała telefonu od przyjaciółki. W końcu postanowiła sama zadzwonić. Marta długo nie podnosiła słuchawki, wreszcie odebrała. - No cześć! – zagadnęła Natalia – I jak tam było wczoraj? - Słuchaj, Naty. – Marta wydawała się nieco speszona. – Możemy o tym nie rozmawiać? Nie gniewaj się, ale nie chcę teraz o tym mówić. Może za jakiś czas, jak już to wszystko ogarnę. I na pewno nie przez telefon. - Oki, skoro tak chcesz. Ale u Ciebie wszystko dobrze? -Tak, dobrze. – rozłączyła się. Natalia zastanowiła się. Chyba nie wszystko było w porządku. Postanowiła jednak uszanować wolę przyjaciółki i dać jej czas na uporanie się z tą sytuacją. Nadal nie potrafiła pojąć jej decyzji. I innych, którzy wzięli udział w tej "zabawie”. Właściwie po co to? Dla półminutowego seksu z chłopakiem, który jej się podoba? Przecież to bez sensu. Tak się złożyło, że jednak nie porozmawiały. Natalia nie chciała naciskać, uznając, że Marta sama zdecyduje, kiedy nadejdzie odpowiedni moment. Zauważyła tylko, że dziewczyna jakby przycichła, przestała też udzielać się towarzysko. Natalii to nie przeszkadzało. Sama też odpuściła sobie przyjęcia u Roberta, cieszyła się więc, że ma przyjaciółkę tylko dla siebie. Bomba wybuchła kilka tygodni później. Marta była w ciąży. To był szok. Dla wszystkich. Natalia siedziała na łóżku przyjaciółki i patrzyła na nią oczami okrągłymi ze zdumienia i wielkimi jak spodki. - Zaraz! Poczekaj! Co Ty powiedziałaś? – nie mogła zrozumieć. – Jak to "w ciąży”? - Normalnie, czego nie rozumiesz? Mam Ci to narysować? - No, ale z kim? – w tej chwili dotarło do niej, w jaki sposób mogło do tego dojść. – Nie zabezpieczyliście się wtedy? - Nie. Chłopak, który miał przynieść prezerwatywy, nie przyszedł. Nikt inny nie miał. - I mimo wszystko zdecydowaliście się? – Natalia była wstrząśnięta. – Szczyt braku odpowiedzialności, daję słowo! - Przestań, dobrze? – Marta spojrzała na nią z bólem w oczach. – Wystarczy mi kazania rodziców. I tak się podle czuję. - Powinnaś! – Natalia nie chciała być okrutna, ale ktoś musiał to Marcie powiedzieć. – Powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę było warto? Dla chwili przyjemności z Robertem? Czy chociaż on był pierwszy? - Nie. – odpowiedziała cicho. - No właśnie. A zanim do niego doszło, przeleciało Cię dziesięciu innych, tak? Marta, na litość boską! No dobrze. – dodała widząc, że przyjaciółka za chwilę się rozpłacze. – Co na to Twoi rodzice? Wiedzą, jak to się stało? - Oczywiście, że wiedzą. Od razu wszystko im powiedziałam. Byli w szoku, kiedy się dowiedzieli, że ich 15-letnia córka uprawia seks grupowy. Są teraz u dyrektora na rozmowie. Postanowili, że przeniosą mnie do innej szkoły. - Teraz? Kilka miesięcy przed końcem szkoły? To bez sensu. - Też tak myślę, ale taką podjęli decyzje. Myślę, że to dobre wyjście. Wiesz, co by się działo, gdyby ludzie się dowiedzieli. Nie miałabym życia. Nie wytrzymałabym tych drwiących spojrzeń, uśmieszków, szeptów za plecami. Tak będzie lepiej. Tam nikt mnie nie zna, a czas szybko zleci. - Może masz rację. A co z dzieckiem? Marta nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na Natalię wzrokiem, który mówił: "nie domyślasz się?” "No tak.” – pomyślała Natalia. – "To logiczne. Urodzić dziecko w wieku 15 lat to samobójstwo.” - Pamiętaj, że nie jesteś sama. – podeszła do przyjaciółki i objęła ją. – W tej czy innej szkole, zawsze będziemy się przyjaźniły. Po powrocie do domu, Natalia zastała rodzinę siedzącą w salonie. Postanowiła wykorzystać okazję i o wszystkim im opowiedzieć – w końcu i tak się dowiedzą. - Dobrze, że jesteście tu wszyscy, bo muszę wam o czymś powiedzieć. – zaczęła. - Jeżeli o Marcie, to już wiemy. – matka podeszła do córki i objęła ją. – Jej rodzice powiedzieli nam, co się stało. - Już wiecie? – zdziwiła się, ale i ucieszyła zarazem. Nie bardzo wiedziała, jak im to przekazać. – To dobrze. - Posłuchaj, Naty. – odezwał się ojciec. – Postanowiliśmy z mamą, że jutro pójdziemy do Twojej szkoły i porozmawiamy z dyrektorem. Takie rzeczy nie mogą dziać się bezkarnie. - Myślę, że rodzice Marty już z nim rozmawiali. – odpowiedziała Natalia. – Poza tym, nie bardzo wiem, co to da. Skutek będzie taki, że dyrektor palnie nam kazanie, pedagog palnie nam kazanie, wychowawca palnie nam kazanie. A to, co się działo, nadal będzie się działo. Tyle tylko, że po cichu. "Słoneczko” zejdzie do podziemia. - Mimo wszystko pójdziemy. Przynajmniej będzie wiedział, że ktoś się interesuje. A tego chłopaka powinni wydalić ze szkoły. - To akurat byłoby nierozsądne. – wtrącił się Darek. – W nowej szkole, na nowym, dziewiczym terenie, będzie robił to samo. Tym bardziej, bo nikt go tam nie zna. - Zgadzam się. – Natalia przysiadła na brzegu kanapy, na której siedział jej brat. – Poza tym, nie chcę go bronić, ale on nikogo do niczego nie zmuszał. Jestem tego najlepszym przykładem. Mogłam wyjść, kiedy chciałam. I wyszłam. Każdy mógł tak zrobić. To była ich decyzja, Marty i innych. - Dzięki Bogu, że tak zrobiłaś! – matka wciąż nie mogła dojść do siebie. – W głowie mi się nie mieści, że w tym wieku można robić takie rzeczy. Ciąża! Chryste! Czy ona w ogóle wie, kto jest ojcem tego dziecka? - Słoneczko – odpowiedziała Natalia. – To jest owoc "słoneczka.” KONIEC
Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać. Jakiś czas temu skandal wywołało odkrycie, że polscy gimnazjaliści na suto zakrapianych imprezach bawią się w tzw. słoneczko, czyli uprawiają specyficzny rodzaj seksu grupowego... / Shutterstock Wydaje Wam się, że o seksie wiecie już wszystko już prawie wszystko? Polscy gimnazjaliści szybko wyprowadzą Was z błędu. Łóżkowe igraszki w ich wykonaniu to prawdziwy MEGAhardkor! Bo jak inaczej nazwać to, że już nawet przesławne "słoneczko" przestało im wystarczać?! Teraz nadeszła era "pociągu"... 1 Zabawa polega na tym, że dziewczyny układają się na podłodze tworząc okrąg (ich głowy leżą obok siebie), a chłopcy po kolei uprawiają z nimi seks w pozycji od tyłu. Zmiana partnerki odbywa się mniej więcej co minutę Shutterstock 2 Z gry odpadał ten chłopak, który dochodził do orgazmu, a wygrywał ten, który najdłużej powstrzymał się od szczytowania Shutterstock 3 Teraz w mediach pojawiają się informacje, że"słoneczko" jest podobno zastępowane "pociągiem". Reguły gry są podobne, tylko zamiast tradycyjnego seksu nastolatki uprawiają miłość francuską. Dziewczyny zaspokajają oralnie kolejnych chłopców. Oczywiście wygrywa ten, który wytrzyma najdłużej z orgazmem, czyli będzie lokomotywą... Shutterstock 4 Wierzycie, że te zabawy odbywają się naprawdę...? Shutterstock Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
Pamiętacie "słoneczko"? To ulubiona gierka w pewnych kręgach gimnazjalnych, polegająca na odbywaniu grupowego stosunku seksualnego na zasadzie rotacyjnej – leżące w kręgu z promieniście rozłożonymi nogami dziewczęta, oddają się chodzącym w koło chłopcom, wykonującym „w każdej” z nich serię ruchów frykcyjnych. Słoneczko jest już jednak passe. Obecnie dzieci wolą zabawę w WYMIĘKASZ. Z barwnych opowieści, którymi podzielili się 14-, 15- i 16-latki z „Gazetą Współczesną” wynika, że w WYMIĘKASZ najlepiej gra się na imprezach pod wpływem alkoholu. Grupa dzieciaków dobiera się w dwuosobowe zespoły mieszane – najczęściej przy pomocy losowania, a następnie jedna z osób rozbiera się do bielizny (to wersja light) lub do naga (jeśli spragnieni są silniejszych doznań). Potem, jak opisuje wybierający zaczyna dotykać poszczególnych partii ciała partnerki/partnera. Zaczyna się od górnych części. Na przykład chłopak dotyka włosów i pyta, czy dziewczyna już "wymięka", czyli czy rezygnuje. Jeśli nie, dotykający posuwa się dalej: dotyka ust, chwyta ją za dłonie, potem za ramiona, a następnie za brzuch. I wtedy wiadomo już, że kolejnym ruchem będzie chwyt za piersi lub położenie ręki między nogami. Jeśli dziewczyna stwierdzi, że na tym etapie "wymięka", to przegrywa. Zabawa wydaje się oburzająca, ale tylko do chwili, gdy dowiemy się o innych praktykach polskich nastolatków. Odświeżyli oni ostatnimi czasy ideę starej, dobrej gry w butelkę. Teraz, gdy wskaże ona dziewczynę musi ona zrobić „loda” każdemu chłopakowi, a gdy wypadnie na chłopaka musi on z każdą koleżanką chociaż przez minutę uprawiać seks przy wszystkich. Poziom zdemoralizowania dzieci w wieku gimnazjalnym jest wstrząsający. Zdaniem psychologów to wina wpływu rówieśników oraz kultury masowej. My dorzucilibyśmy jeszcze brak zainteresowania ze strony rodziców. I pomyśleć, że same kiedyś grałyśmy we Flirt towarzyski, oblewając się przy tym rumieńcem... Natasza Lasky Zobacz także: Gra w SŁONECZKO wypiera berka i klasy! Wasze Listy: "Jestem w ciąży, nie wiem z kim!"
( niegdyś sprośna gra polskich nastolatków odeszła już do lamusa. Teraz są gry takie jak „tęcza” „pociąg” czy „wymiękasz”.Zabawa była dosyć prosta. Dziewczęta rozbierały się do naga i kładły na plecach rozwierając nogi. Wszyscy wiemy jak wygląda słońce z dziecięcy obrazków prawda? Osoby bardziej wrażliwe musiały wypić sporo alkoholu lub używać innych używek. Zabawa zaczynała się gdy chłopcy stawali przed dziewczynami i uprawiali z nimi seks zmieniając partnerki co pół minuty. Orgia grupowa kończyła się wraz z orgazmem ostatniego z się, że osoba, która odmówiła uprawiania seksu była potem piętnowana przez swoich rówieśników. Jednak słoneczko nie jest już tak popularne jak kiedyś. Zastąpiły je nowe "zabawy"...
Dotarłyśmy do nastolatki, która twierdzi, że opowieści o seksualnych zabawach gimnazjalistów to wcale nie wymysł mediów. Pierwsze informacje na ten temat zszokowały polską opinię publiczną. Wielu jednak nie chciało uwierzyć w to, jak bawią się współcześni gimnazjaliści. Do dzisiaj powszechne jest przekonanie, że słynne „słoneczko” czy „wymiękasz” to wyłącznie wymysł tabloidów. W rzeczywistości młodym rodakom daleko do podobnych eksperymentów. Faktycznie, wiele wskazywało na to, że to kolejna miejska legenda. Mówią o tym wszyscy, ale nikt nie widział. Dotarłyśmy do nastolatki, która nie tylko widziała, ale sama także brała pośredni udział w podobnych rozgrywkach. Od tego czasu minęły już 3 lata. Dzisiaj mówi wprost – był moment, kiedy tego typu „zawody” odbywały się na wielu imprezach dla nastolatków. Wszystko opisała kilka miesięcy temu w Internecie, a w rozmowie z nami uzupełnia swoje zeznania. Liczyłyśmy na to, że „słoneczko” jest kolejnym mitem, ale wszystko wskazuje na to, że ma sporo wspólnego z prawdą... Brałaś udział w czymś takim? Wstyd się przyznać, ale kiedyś prawie dałam się namówić. Chłopak zaczął mnie łapać, ale nie pozwoliłam na to. Widziałam coś podobnego na własne oczy, wtedy bawiły się cztery osoby. Myślisz, że takie zabawy przetrwały do dzisiaj? Chyba nie. Mam młodszych znajomych i wszyscy twierdzą, że to była chwilowa moda. Słyszałam za to o paleniu skręta na czas. Nie wiem co gorsze... Jakiś czas temu natrafiłyśmy w Internecie na szokujący wątek. Na jednym z forów dyskusyjnych dla nastolatków młodzi ludzie zwierzali się ze swoich intymnych doświadczeń. Nie brakowało wypowiedzi o pierwszych miłościach i utracie dziewictwa pod namiotem, ale pojawił się także wątek zabaw o charakterze grupowym. Nie padła nazwa słynnej zabawy, ale opis doskonale pasował do „słoneczka”. Internautka napisała: „Na imprezie było sporo alkoholu, więc po chwili nikt już się nie kontrolował. Ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić coś szalonego. Najodważniejsza dziewczyna rozebrała się do naga i położyła na podłodze. Była jak w amoku i zachęcała innych do tego samego. Wtedy jeden z chłopaków szepnął jej coś na ucho i ona zaczęła kierować całym towarzystwem. Trzy dziewczyny leżały głowami do siebie, a potem pojawiło się tylu samo odważnych chłopaków. Zsunęli spodnie i robili to jeden po drugim” - czytamy. Chociaż klasyczna wersja „słoneczka” zakłada „zabawę” w większym gronie, opis nie pozostawiał złudzeń, do czego doszło na tej imprezie. Od opublikowania wypowiedzi minęło kilka miesięcy. Nawiązanie kontaktu z autorką wydawało się wręcz niemożliwe. Spróbowałyśmy. Po rejestracji na forum uzyskałyśmy możliwość wysłania do niej prywatnej wiadomości. Kilka dni później, już mailowo, dziewczyna skontaktowała się z nami. Chociaż, jak twierdzi, wyrosła już z tego typu rzeczy, chętnie opowie o tym, do czego zdolni są gimnazjaliści. Czy sytuacja, którą opisałaś, to słynne „słoneczko”? Wtedy nie wiedziałam, jak to się nazywa. Nie wiem czy taka nazwa w ogóle funkcjonowała. Wydaje mi się, że jakiś dziennikarz usłyszał o takich zabawach i sam je nazwał. Ale tak – opis pasuje do tego, co w mediach przedstawiano jako „słoneczko”. Wielu myślało, że to wymysł mediów, który ma na celu tanią sensację... Nie dziwię się, bo to się po prostu nie mieści w głowie. Byłam świadkiem czegoś takiego i widziałam też inne zabawy rówieśników. Nie wiem czy przetrwało to do dzisiaj, ale 2-3 lata temu na imprezach działy się straszne rzeczy. Grałaś w „słoneczko”? Nie brałam w tym udziału jako uczestnik. Nie odważyłam się położyć na podłodze i dać się wykorzystywać kolegom. Byłam obok, widziałam to, więc też mam coś na sumieniu. Ja wtedy w ogóle nie myślałam o takich rzeczach. Czuję się trochę współwinna, bo skoro byłam przy tym, to znaczy, że też grałam. Widzowie są niezbędni, bo wtedy jest większy wstyd, a o to chodzi w tej zabawie. Pamiętasz, jak zakończyła się tamta „rozgrywka”? Wszystko działo się po alkoholu, bo nikt na trzeźwo nie zrobiłby czegoś takiego. Trzem dziewczynom, które się zgodziły, było już wszystko jedno. Musiały mieć podobne doświadczenia wcześniej. Jeden z chłopaków w ogóle sobie nie radził. Nie będę opisywała szczegółów, ale nagle się zerwał i prawie z płaczem wyszedł z imprezy. Ktoś wygrał? Tak. Jeden już nie mógł, więc konkurent został uznany za zwycięzcę. Wygrywa ten, kto wytrzyma najdłużej, kiedy reszta nie ma już siły lub możliwości współżycia? O to chodziło. Strasznie to brzmi, ale młodym ludziom imponuje seks. Chwalą się tym, z kim i ile razy spali. Po alkoholu potrafią to robić nawet przy innych. Nikt inny by tego nie wymyślił, bo w podstawówce ten temat w ogóle nie istnieje, a w szkole średniej ludzie są już mądrzejsi. Gimnazjum to czasami prawdziwa patologia, bo nagle wszyscy czują się dorośli. Aż dziwne, że nikt nie nagrał tego zajścia i nie umieścił filmu w Internecie... Na to by nikt nie pozwolił. Młodzi ludzie się chronią. Jak jedna osoba zobaczy, że ktoś wyciąga telefon, to od razu jest afera. Cieszę się, że żaden taki film nie wyciekł, bo to by była tragedia. Takiego upokorzenia niektórzy nie byliby w stanie znieść. Wtedy głupia zabawa mogłaby się zakończyć czymś jeszcze gorszym. Już się słyszało o samobójstwach z podobnych powodów. Ktoś kogoś rozebrał i sfilmował, filmik się rozszedł i ofiara nie wytrzymała. Tutaj trudno mówić o ofiarach – uczestnicy robią to z własnej woli. Kłóciłabym się. Alkohol i presja rówieśników robią swoje. To jedyna zabawa gimnazjalistów o podłożu seksualnym? Nie, wtedy też popularne było „wymiękasz”. Było dokładnie tak, jak pisały o tym gazety. Ludzie dobierają się w pary i wtedy jedna osoba zaczyna dotykać drugą. Zaczyna się od głowy, twarzy, potem klatka piersiowa i tak dalej. Jak się dojdzie do krocza, to wielu nie wytrzymuje i każe przestać. Wtedy się mówi, że ta osoba wymiękła i przegrała. Najodważniejsi wygrywają. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
gra w słoneczko film